Niegdyś kochałam opalanie. Miałam poczucie, że ciemniejsza cera wygląda zdrowiej i ładniej. Niestety, po jakimś czasie zauważałam, że to chwilowy efekt, który ma swoje konsekwencje w postaci przebarwień. Zatem jesienią konieczne już było stosowanie witaminy C i retinolu, żeby skóra wyglądała jednolicie. Z czasem spopularyzowała się wiedza na temat szkodliwego wpływu słońca na cerę, zatem codziennie zaczęłam stosować krem SPF, który chronił przed promieniami, ale niestety i opalenizną. Nowe nawyki zostały, ale tęsknota za opalenizną również, dlatego wprost pokochałam kropelki brązujące.

Niesamowite kropelki brązujące LET'S GET TAN Inglot

Kropelki brązujące są niczym słońce zamknięte w buteleczce, z tą różnicą, że zamiast szkodzić, dodatkowo pielęgnują skórę. Co więcej, na mnie działają wręcz ekspresowo. Na rynku mamy dostępnych sporo produktów tego typu, jednak niestety wiele z nich ma jedną przykrą wadę. Mianowice pozostawiają niezbyt przyjemny zapach, charakterystyczny dla samoopalaczy, dla mnie wręcz nieznośny. Okazało się, że istnieje produkt zupełnie pozbawiony tej wady, a są to kropelki brązujące LET'S GET TAN od marki Ingot. Prawdziwy święty Graal, który ma szereg zalet. Jak deklaruje producent:

Kropelki samoopalające do twarzy i ciała w postaci lekkiego olejku pozwolą uzyskać efekt opalonej skóry już w kilka godzin po aplikacji. Badania potwierdziły, że kropelki brązujące Let’s Get Tan z serii Inglot Lab maskują widoczność plam depigmentacyjnych.

Kropelki aplikuje się bardzo wygodnie, dzięki szklanej pipecie. Według informacji od Inglota najlepiej jest stosować je na noc, natomiast ja wypróbowałam je w ciągu dnia. Zdziwiłam się, że pierwsze efekty delikatnego przyciemnienia, przypominającego muśnięcie słońcem, zauważyłam już po godzinie. Prawdziwa magia! Skóra wygląda niemal jak po słonecznych wakacjach, naturalnie i promiennie. Co ważne kropelki możemy mieszać również z kremem lub balsamem i stosować na całe ciało, bo są naprawdę wydajne!

Za właściwości pielęgnacyjne kropelek brązujące LET'S GET TAN odpowiadają wyjątkowo cenne składniki:

  • koenzym Q10,
  • witamina E,
  • olejek z pestek dyni.

Niesamowite kropelki brązujące LET'S GET TAN Inglot – opinie

Kosmetyk stał się jednym z moich ulubieńców i stosuję je raz w tygodniu. Na stronie producenta możemy przeczytać wiele opinii zachwytu:

Używam regularnie z kremem na dzień i na noc. Efekt jest bardzo subtelny i nienachalny. Jestem zachwycona tym produktem i zdecydowanie polecam – napisała Kamila R.

Kropelki brązujące szybko działają. Preparat dobrze nawilża, cudownie pachnie, szybko się wchłania. Skóra jest pięknie nawilżona i przyjemna w dotyku. Jestem bardzo zadowolona. Polecam ten produkt! – napisała Amelia O.

Natomiast na portalu z recenzjami KWC serwisu wizaż.pl, użytkowniczka @_nikson napisała:

Krople samoopalające są bardzo wydajne. Stosuję je już od miesiąca i nadal nie widzę, aby z buteleczki ubywało produktu. Kolor jest naturalny i ma bardzo ładny odcień, który można stopniować przez kolejną aplikację. Jak dla mnie idealny jako samoopalacz do twarzy.

Choć o kremach z filtrem warto pamiętać cały rok, to nadchodzą coraz cieplejsze dni, dlatego warto wyposażyć się w jak najlepszy lekki krem SPF lub podkład z filtrem.

Zobacz także: